W 2016 roku Madagaskar odwiedziło 293 tysiące ludzi, rok później 366, a w 2018 liczbę odwiedzających oszacowano na około pół miliona. Może się wydawać, że to wcale nie tak mało, ale czy na pewno? Dla porównania Watykan rocznie szturmuje 6 milionów ludzi! Jeżeli męczą Cię pytania jak dojechać, gdzie spać i jak to wszystko samemu ogarnąć to przychodzimy z pomocą! Sami mieliśmy nie mały problem ze znalezieniem rzetelnych informacji na temat Madagaskaru. Postanowiliśmy zebrać całą naszą wiedzę i doświadczenie, żeby stworzyć praktyczną pigułkę wiedzy na temat Madagaskaru i oto jest! Wszystkie praktyczne informacje znajdziecie poniżej.
Kiedy jechać na Madagaskar?
Wybór miesiąca na podróż na Madagaskar w dużej zależności zależy od celu i stylu podróżowania, a także od regionu do którego się wybieramy. Postanowiliśmy tę kwestię nieco uogólnić:
- pora sucha- okres między czerwcem, a październikiem można określić mianem pory suchej, czyli malgaską zimą. Temperatury nie są wtedy aż tak ekstremalne jak w porze deszczowej, nie jest wilgotno ani przytłaczająco duszno. Szanse na deszcz są praktycznie znikome, więc odpadają problemy z przemieszczaniem się, a także z brakiem wstępów do niektórych parków lub ich części. Trzeba być jednak świadomym tego, że wiele zwierząt na zimę hibernuje albo znacząco zmniejsza swoją aktywność. Wrzesień to najlepszy miesiąc na obserwację ptaków, w celu obserwacji wielorybów najlepiej wybrać pomiędzy początkiem lipca i środkiem września. Lipiec i sierpień to wysoki sezon, turystów jest więcej, a ceny w wielu miejscach rosną.
- pora deszczowa- od stycznia do marca na Madagaskarze jest lato, czyli pora deszczowa. Pada sporo, jest gorąco i duszno. Mogą wystąpić problemy z podróżowaniem spowodowane zalaniem dróg, a także z wejściem do niektórych parków narodowych (np. kanion w parku Ankarafantsika jest niedostępny). Zwierzęta, zwłaszcza gady i płazy są wtedy najbardziej aktywne. Mogą zdarzyć się cyklony, szczególnie na wschodnim wybrzeżu. W porze deszczowej zwiększa się ryzyko epidemii dżumy, a także ilość komarów. Ceny są niższe, a turystów jak na lekarstwo.
- sezon przejściowy- w okresach kwiecień-maj oraz listopad-grudzień występuje okres przejściowy. Pada znacznie mniej niż w porze deszczowej, ale temperatury są jeszcze całkiem wysokie. W kwietniu mogą trafić się cyklony. Zarówno w pierwszym, jak i drugim okresie jest duża szansa na udaną obserwację zwierząt. Nie powinno być także większych problemów z przejazdem drogami i dostępem do parków. Ceny są korzystniejsze niż w wysokim sezonie.
Sami na podróż wybraliśmy maj i byliśmy z tego wyboru bardzo zadowoleni. Praktycznie nigdzie w ciągu dnia nie złapał nas ulewny deszcz, jeśli padało to w nocy i to zazwyczaj nie w miejscach gdzie nocowaliśmy. Udało nam się zobaczyć dużo zwierząt, które dopiero przygotowywały się do zimy. Temperatury były wysokie, a ceny całkiem korzystne.
Ile czasu poświęcić na Madagaskar?
My mieliśmy 21 dni i nie zobaczyliśmy nawet połowy wyspy. 14 dni to absolutne minimum, bo poruszanie się po wyspie jest bardzo czasochłonne. Optymalnym czasem na zjechanie całego Madagaskaru to około 6-8 tygodni w przypadku podróży wynajętym samochodem. Jeżeli planujesz odwiedzić jedynie Nosy Be to wystarczy 7 dni, ale wyspa jest na tyle ciekawa, że da się zagospodarować też 14.
Jak dolecieć?
Najłatwiej dostać się oczywiście do stolicy wyspy – Antananarywy, inna opcja to wyspa Nosy Be. Z naszych obserwacji wynika, że taniej dostać się do Tany, aniżeli na Nosy Be, ale wiele już zależy od szczęścia. Najtańsze bilety jakie widzieliśmy oscylowaly w okolicy 550 euro za osobę w dwie strony (lot multicity Warszawa-Tana-Dublin), ale się zagapiliśmy i zapłaciliśmy dwie stówki więcej.
Do Tany można dostać się bezpośrednio z Paryża i Marsylii, poza Europą bezpośrednie połączenie Tana ma również z Mauritiusem, Reunion, Nairobi, Addis Ababe, Johanesburgiem oraz Seszelami. Większość lotów wymaga przesadki, najpopularniejsze opcje to Addis Ababe w Etiopii oraz Nairobi w Kenii. Na Nosy Be można polecieć bezpośrednio z Mediolanu i Rzymu. Wyspa jest bardzo turystyczna (w porównaniu do reszty Madagaskaru), więc zwiększa się szansa na loty czarterowe, loty z Polski na Nosy Be oferuje Itaka.
Lot bezpośredni trwa 9.5-11 godzin w zależności od lotniska docelowego.
Najczęściej latające na Madagaskar linie lotnicze: Etiopian Airlines, Air Madagascar, Air Mauritius, Air Austral, Air France oraz Kenya Airways.
* Praktyczna wskazówka:
W terminalu międzynarodowym lotniska w Antananarywie nie można płacić w ariarach! Akceptowaną walutą jest euro, a w niektórych miejscach można płacić również w dolarach (nie wszędzie), za jedzenie udało nam się zapłacić kartą. Jeżeli tak jak my przezornie zostawiliście sobie ariary na lotnisko to można je wymienić u cinkciarzy przed lotniskiem. Wielu taksówkarzy i kierowców w ramach napiwków dostaje od turystów euro w bilonie. Nie bardzo mają co z tymi drobnymi zrobić, bo nie wymieni ich żaden kantor. Na takiej transakcji zyskują obie strony.
Transport na Madagaskarze
Samolot– na Madagaskarze nie brakuje pomniejszych lotnisk, więc w teorii powinien być to świetny środek transportu. Naczytaliśmy się na temat samolotów naprawdę wiele i zgadzamy się z opiniami mówiącymi, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Kilka lat temu jedynym przewoźnikiem oferującym loty wewnętrzne był Air Madagascar. Loty bywały odwołane, opóźnione o kilka dni, a pasażerów trzymano godzinami na lotniskach- z takimi relacjami sprzed lat się spotykaliśmy. Dodatkowym problemem były koszta, lot z Nosy Be do Antananarywy wynosił około 250 euro za osobę. W 2018 roku Air Madagascar przeszło gruntowną restrukturyzację i powstała linia córka- Tsaradia. Air Madagascar lata teraz tylko międzynarodowo, a Tsaradia to tanie (relatywnie tanie) krajowe linie lotnicze. Kiedy bookowaliśmy bilety ich strona internetowa była jedynie w języku francuskim, ale teraz jest już wypas i śmiga też po angielsku – sprawdźcie sami tutaj. Cena biletu zależy oczywiście od rodzaju taryfy, więc im więcej bajerów tym drożej. My nie zastanawialiśmy się długo i wzięliśmy taryfę podstawową w cenie 100 euro za osobę (już uprzedzaliśmy, że Tsaradia jest jedynie relatywnie tania- za podstawienie samochodu i przejechanie tej samej trasy życzono sobie 500-800 euro) na trasie Nosy Be – Tana. W cenę podstawowej taryfy wchodzi bagaż rejestrowany 20 kg, podręczny 5 kg (nikt nie sprawdza), a także napoje i przekąska, więc całkiem przyzwoicie.
Jeżeli zdecydujecie się na lot z Tsaradią to warto mimo wszystko mieć zapas czasowy. Nasz lot miał odbyć się rano, ale został przełożony na wieczór- nie narzekamy, bo informacja na ten temat przyszła z dużym wyprzedzeniem. Później nasz lot odbył się planowo i bez większych perturbacji, więc złych doświadczeń z Tsaradią nie mamy.
Loty Tsaradii możecie znaleźć tutaj, a opinie na temat linii na forum Trip Advisora.
Samochód
- na własną rękę – wypożyczenie samochodu na własną rękę na Madagaskarze wcale nie jest takie proste. Zwyczajnie nikt turystom nie chce wypożyczać w taki sposób i po powrocie wcale się temu nie dziwimy. Drogi na Madagaskarze są w naprawdę fatalnym stanie, już teraz wiemy, że sami zamiast cieszyć się wakacjami ciągle stresowalibyśmy się jak przejechać przez kolejną dziurę (dla kierowcy nie był to najmniejszy problem). Druga sprawa, że zeszło by dużo dłużej, bo nie jesteśmy wprawieni w takiej jeździe (i tak było długo). Kolejna kwestia jest taka, że są miejsca gdzie stacja benzynowa zdarza się raz na kilkaset kilometrów, czasem zawali się most i tworzy się korek na kilka dni albo gdzieś grasuje grupa przestępcza. Wy nie będziecie tego wiedzieć, kierowca już owszem. Jeżeli zepsuje się samochód (a te samochody psują się często) to nie musicie się martwić- wszystko jest w gestii kierowcy i macie spore szanse, że kolega kolegi będzie mógł was podrzucić do miejsca docelowego w czasie naprawy waszej maszyny. Jeżeli już koniecznie upieracie się na wynajem auta na własną rękę (są i tacy co dali radę) to koniecznie musi to być samochód 4×4, im mocniejszy tym lepiej. Przestrzega się przed jazdą po zmroku- po pierwsze nigdzie nie ma oświetlenia i łatwo kogoś potrącić, a po drugie w niektórych miejscach na samochody napadają gangi. Ceny wynajmu wahają się pomiędzy 50-80 euro za dzień, im więcej dni planujecie tym samochód będzie tańszy. Ceny mogą się różnić w zależności od sezonu. Cena za litr paliwa to około 4 200 Ar.
Samochód bez kierowcy wynajmiecie między innymi w Road Trip Africa czy Ramartour.
- z kierowcą- zapieraliśmy się rękami i nogami żeby tylko nie musieć podróżować z kierowcą. Mieliśmy też w tym temacie niemało niespodzianek, mejlowo ustaliliśmy trasę z Tsu, na lotnisko przyjechał po nas Riwo, a koniec końców naszym kierowcą był Jao. Pierwsza dwójka z powodów osobistych nie mogła odbyć z nami podróży, a my lekko się denerwowaliśmy, bo powiedziano nam, że Jao nie mówi po angielsku. Okazało się, że nie trzeba być biegłym w angielskim żeby się dogadać- wystarczą chęci i duża dawka poczucia humoru. Jao był nie tylko naszym kierowcą, mieliśmy wrażenie, że przez tak krótki czas zyskaliśmy przyjaciela! Do tego pełnił rolę przewodnika, tłumacza, a czasem i niani. Spędził z nami niejeden długi wieczór przy piwie. Jao opowiadał o Madagaskarze, my o Polsce i Irlandii. Jesteśmy bardziej niż pewni, że bez akompaniamentu Jao nie zbliżylibyśmy się do malgaskiej kultury aż tak bardzo ze względu na barierę językową. Nie było też mowy o jakimkolwiek skrępowaniu spowodowanym obecnością obcego człowieka, od pierwszego dnia mieliśmy wrażenie, że znamy się już kupę lat!
Za 11 dni podróży zapłaciliśmy 1620 euro. W cenę wchodził samochód, paliwo, kierowca, który pełnił rolę przewodnika, wstępy do parków narodowych i przewodnicy na miejscu. Mieliśmy sporo szczęścia- Jao zorganizował nam lokalnego przewodnika, który spędził z nami całe 4 dni wzbogacając naszą wiedzę na temat Madagaskaru.
Klient nie jest odpowiedzialny ani za nocleg ani za wyżywienie kierowcy. Działa to trochę na zasadzie barteru- kierowca przywozi klienta, więc w zamian dostaje te dwie rzeczy za darmo. Niestety często w sezonie pokoje kierowców są brudne i zatłoczone, więc część z nich wybiera nocleg w samochodzie albo organizuje sobie coś w wiosce czy mieście. Nam zdarzyło się, że Jao nie dostał pokoju w jednym hotelu (w sumie zdziwieni jesteśmy, że my dostaliśmy swój- obsługa hotelu była obrażona na cały świat), więc musiał poradzić sobie sam. Pamiętajcie, że kierowca wcale nie musi wam pomagać w poszukiwaniu noclegu- są to bardzo pomocni ludzie. Miło jednak byłoby podzielić się z kierowcą wodą czy jakąś przekąską. My często kupowaliśmy dodatkowe piwo na wieczór, a jeśli była okazja, żeby podzielić się jedzeniem to również to robiliśmy. Racje żywieniowe kierowców i przewodników to zazwyczaj ryż z odrobiną warzyw i sosu. Warto też pamiętać o tym, że kierowca to nie sługa i traktować go z szacunkiem należytym drugiemu człowiekowi.
Taxi brousse– busy wyładowane po brzegi ludźmi i towarem to właśnie taxi brousse. Z taxi nie mają one za wiele wspólnego, bo na odjazd busa czeka się do momentu kiedy będzie wypchany po brzegi. Ogromną zaletą taxi brousse jest cena, przykładowo podróż z Diego Suarez do Joffreville to 4000 Ar od osoby (4 zł). Do minusów należy to, że nikt nigdy nie wie kiedy taxi brousse ruszy, ani ile pojedzie. W końcu w jednej wiosce trzeba zatrzymać się po ananasy, a w drugiej kupić pomidory. Trasa z Antananarywy do Diego Suarez na północy to 24 godziny jazdy.
Taxi be– przypuszczamy, że ta forma transportu nie będzie wam potrzebna, ale podejrzewamy, że łatwo pomylić taxi be z taxi brousse. Jaka jest różnica? Taxi be to busiki miejskie kursujace na terenie dużych miast lub ewentualnie niedaleko poza ich granice, a taxi bousse jeżdżą na trasach długodystansowych.
Tuk tuki- niezła opcja transportu na krótkich dystansach, zwłaszcza po miastach. Opłata za tuk tuka wynosi 1000 Ar od osoby za około trzy kilometrowy dystans. Tuk tuki, jak i taxi brousse są nieziemsko zatłoczone, 6 osób na pojazd to takie malgaskie minimum. Trudno nam określić jak wygląda komfort jazdy i czy można tuk tuka złapać tylko dla siebie nie podróżując przy tym z połową wioski.
Jak zaplanować podróż na Madagaskar?
Planowanie wyjazdu na Madagaskar nie należy do najłatwiejszych, ale nie jest też ekstremalnie trudne. Przeszliśmy cały ten proces i mamy kilka wskazówek w tym temacie. Jeżeli wybieracie się na objazdówkę i planujecie wynająć samochód z kierowcą to trzeba mieć minimum dwa tygodnie, żeby taka podróż miała ręce i nogi. Podróż transportem lokalnym sprawdzi się u tych, którzy mają minimum 3-4 tygodnie. Stan dróg na Madagaskarze jest naprawdę dramatyczny, w najgorszym stanie są drogi krajowe. Drogi lokalne tzw. route communale bardzo często wyglądają znacznie lepiej od krajówek. Przejechanie 250 kilometrów w malgaskich warunkach to jakieś 7.5 do 10 godzin jazdy w zależności od samej drogi, jak i umiejętności kierowcy. Nie zalecane jest podróżowanie po zmroku, więc ilość godzin, którą można w ciągu dnia przeznaczyć na przemieszczanie się jest nieco ograniczona (słońce zachodzi około 18-19). Rezerwacja noclegów z góry również nie jest łatwa ze względu na to, że niewiele miejsc wystawia pokoje w internecie. Można wyjść z założenia, że w każdym większym mieście coś się znajdzie, przy parkach narodowych także znajdują się hotele/pensjonaty. My z gotową trasą wyjazdu napisaliśmy do Tsu, który miał być naszym kierowcą i z nim ustaliliśmy szczegóły. Kierowcy i lokalne agencje najlepiej orientują się w stanie drogi, więc najlepiej doradzą wam w kwestiach planów. Tsu zarezerwował dla nas wszystkie noclegi, choć nie było to jego obowiązkiem. Jeżeli lubicie spontanicznie podróżować to noclegów możecie szukać na miejscu (niektóre wypożyczalnie wymagają listy hoteli przez wypożyczeniem samochodu). W sezonie warto brać też pod uwagę fakt, że w parkach narodowych pokoi zwykle jest niewiele i może się zdarzyć, że nie będzie nic wolnego. Przy planowaniu wyjazdu może pomóc wam też nasza gotowa trasa, którą znajdziecie na końcu wpisu.
Język
Na Madagaskarze obowiązują dwa języki urzędowe – malgaski i francuski. Znajomość tego drugiego może wiele ułatwić, ale nie jest gwarancją dogadania się. Nie każdy malgasz włada francuskim (nawet podstawowym), a na wyspie żyje 18 plemion i język każdego z nich nieco się różni. Z angielskim bywa różnie, w większości hoteli i restauracji znalazł się ktoś kto jako-tako się porozumiewał. Na północy wyspy (w tym na Nosy Be) popularniejszym od angielskiego jest język włoski ze względu na tłumy włochów zjeżdżające na Madagaskar. Próby nawiązania kontaktu sprawiły, że jeszcze bardziej doceniliśmy Jao, który pełnił także rolę tłumacza.
Internet
Można powiedzieć, że malgaskie internety to czarny koń wyjazdu. Śmigały przepięknie, w zasadzie to o wiele lepiej niż internety w Dublinie, w centrum miasta, podobno Europejskiego. W niektórych miejscach łapaliśmy nawet LTE, ale przyzwoite 3G i 4G były praktycznie wszędzie. Jedynym miejscem kompletnie bez łączności był park narodowy Ankarana. Dobrze działający internet na wyspie malgasze tłumaczyli obecnością francuskich bizmesmenów- dla lokalsów niestety ceny internetu raczej wykraczają poza ich możliwości finansowe. Jeżeli chodzi o wi-fi to praktycznie nigdzie (poza resortem na Nosy Be) nie było porządnego łącza- zazwyczaj w ogóle nie było wi-fi albo było ono dostępne w niewielkiej części hotelu. Jeżeli potrzebujecie pozostać w łączności polecamy zaopatrzyć się w kartę sim.
Do wyboru jest trzech operatorów: Telma, Orange i Airtel. Zasięg internetu różni się w zależności od regionu i operatora, na północy dobrym wyborem okazało się Orange, na południu podobno króluje Telma. Starter kupicie w kiosku na lotnisku.
- 5 GB internetu – 30 euro
- Opcje z mniejszą ilością GB – 10 i 20 euro.
* w tym akapicie mówimy o internecie w miejscach które sami odwiedziliśmy, czyli północnym-zachodzie wyspy. Trudno nam się wypowiadać na temat tego czy na całej wyspie internet działa tak samo dobrze.
Waluta i płatności kartą na Madagaskarze
Obowiązującą walutą są ariary, 1000 ariarów to około 1.1 zl. Pieniądze wymieniliśmy od razu na lotnisku, żeby mieć za co przeżyć pierwsze kilka dni. Jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki w kilka minut zostaliśmy milionerami. Na pierwszy rzut wymieniliśmy 300 euro, banknotów było sporo, ale nominały są na tyle wysokie, że nie mieliśmy problemu z ich przechowywaniem. Warto od razu rozmienić trochę banknotów na drobniejsze, które przydają się na napiwki.
Bankomaty dostępne są w wiekszych miastach i mieliśmy do nich dostęp średnio co 2-3 dni, więc nie trzeba panikować i wybierać pieniędzy na cały wyjazd. Jeżeli wybieracie się na południe kraju lub w mniej dostępne rejony warto się zorientować jak dokładnie wygląda ta kwestia.
Miasta z naszej trasy w których dostępne były bankomaty:
- Antananarywa
- Antsohihy
- Ambanja
- Ambilobe
- Diego Suarez
- Hell Ville
Pieniędzy z bankomatu nie wybierzecie z czapką na głowie. Tak twierdził nasz kierowca i faktycznie w jednym miejscu udało się dopiero przy próbie po ściągnięciu czapki. Nie wiemy ile w tym prawdy i na ile był to przypadek, ale przy niektórych bankomatach stoją strażnicy, którzy od razu zwracają na to uwagę.
Płatności kartą są również bardzo ograniczone. Najmniejszy problem był w stolicy, płaciliśmy kartą w marketach, restauracjach i hotelach. W mniejszych miastach i wioskach taka opcja praktycznie nie istnieje. Sprawa ułatwiona jest na turystycznym Nosy Be, gdzie każdy hotel akceptuje płatność kartą, a także gotówką w euro.
Wiza i paszport
Wnioski wizowe rozdawane są w samolocie, do wypełnienia potrzebny jest m.in. adres hotelu w którym zamierzacie się zatrzymać- my wpisaliśmy jedynie nazwę. Żeby otrzymać wizę trzeba przejść przez trzy okienka co zajmuje nieco czasu i bywa upierdliwe, ale da się to przeżyć.
Ceny wizy zmieniają się w zależności od sezonu. Wiza wydawana jest na 30 lub 60 dni. Do wizy nie są potrzebne zdjęcia.
Ceny na początku maja (początek pory suchej, sezon przejściowy)
- 30 dni – 35 euro, 115 000 Ar lub 37 dolarów
- 60 dni – 40 euro, 135 000 Ar lub 45 dolarów
Wjeżdżając na Madagaskar trzeba mieć paszport ważny przez 6 miesięcy od daty zakończenia wyjazdu (lot powrotny). Trzeba także przedstawić bilety powrotne. Zwróćcie uwagę przy drukowaniu potwierdzenia biletów z mejla czy jest na nich data powrotu. Na naszych potwierdzeniach jej nie było i niewiele brakowało do odmowy wpuszczenia nas na wyspę.
Wizę podobno można wykupić też internetowo tutaj. Jednak po tym co widzieliśmy chyba nie ryzykowalibyśmy wydania pieniędzy zawczasu. Dla malgaskich celników problem stanowił nowy, biometryczny paszport w którym nie było stempli. Poza brakiem daty na bilecie powrotnym był to drugi poważny problem przy wjeździe na wyspę.
Zakwaterowanie
Ceny noclegów zaczynają się w okolicach 20 złotych za osobę, ale sporo zależy od miejsca podróży i standardu. Podróżując na północ dobrze przyjąć 40-60 złotych od osoby za domek/pokój z łazienką. Najdrożej jest oczywiście na Nosy Be, gdzie królują restorty. Wszystkie noclegi w trakcie road tripu rezerwował dla nas kierowca po wcześniejszym ustaleniu budżetu. Mieliśmy na przykład taką niespodziankę jak nocleg w domku na drzewie!
Nasze noclegi na Madagaskarze wahały się w przedziale 28-45 euro za pokój za noc. Więcej zapłaciliśmy za noclegi na Nosy Be, gdzie spaliśmy przez tydzień w resorcie. Za 7 nocy zaplaciliśmy 574 euro.
Jeżeli planujecie wybrać się na Nosy Be i chcecie zarezerwować nocleg z góry to dobrze zrobić to z dużym wyprzedzeniem. Pokoje z bookingu znikały na świeże bułeczki- podejrzewamy, że tylko niewielka część pokoi jest wystawiana na internecie, bo nasz hotel ział pustkami, a zgarnęliśmy jeden z ostatnich pokoi. Możliwe, że później pokoje na bookingu też by się znalazły, ale już dużo drożej. Na wyspie znajduje się też kilka hosteli:
- Youth Hostel w Ambondrona, niedaleko plaży Ambondrona
- Hostel Tamana w Hell Ville
Poznana na wyspie polka dała nam też znać, że jakiś hostel znajduje się w okolicy plaży Andilana, niestety nie mamy jego nazwy.
* Praktyczne wskazówki
Nie ma potrzeby zabierania ze sobą własnej moskitiery- wszystkie pokoje były w nie wyposażone, nawet w tańszych hotelach.
Sejf trafił nam się jedynie w resorcie na Nosy Be. Ze względów bezpieczeństwa część pieniędzy najlepiej mieć ze sobą, a część pochować w różnych miejscach w pokoju. Noszenie całości ze sobą nie jest rozsądnym wyjściem- w niektórych parkach narodowych grasują gangi napadające turystów.
Bezpieczeństwo na Madagaskarze
Na temat bezpieczeństwa nasłuchaliśmy się istnych cudów i mieliśmy sporo obaw przed wyjazdem. Okazało się, że martwiliśmy się na wyrost, bo czuliśmy się bezpiecznie, ale wszędzie stosowaliśmy się do kilku zasad i zawsze kierowaliśmy się zdrowym rozsądkiem.
Kwestia bezpieczeństwa różni się w zależności od regionu, obecnej sytuacji polityczno- społecznej, a w dużej mierze także i szczęścia. Nie ma co panikować na zapas, a zwyczajnie zachować ostrożność. Zdarzają się oczywiście napady w parkach narodowych czy na przejeżdżające nocą samochody, ale nie jest tak, że na każdym rogu czai się ktoś z maczetą kto czyhałby na życie (i majątek) białej twarzy.
Przede wszystkim nie szlajamy się po nocy w większych miastach jak Diego Suarez czy Tana. Jeśli można w ogóle uniknąć wychodzenia wieczorem także w mniejszych miejscowościach to na pewno nie będzie to zła decyzja. Ogólnikowo mówiąc mniej bezpiecznie jest w miastach. Do miast za wyjechało wiele ludzi, a później okazało się, że nie mają się tam czym zająć. Brak pracy i głód powodują frustrację, a to z kolei prowadzi do napadów na turystów. Nie należy eksponować wartościowych przedmiotów i zbytnio rzucać się w oczy. My aparat i kamerę w Tanie nosiliśmy w plecaku, a biżuterii i zegarków nie braliśmy ze sobą w ogóle. Nie powinno się poruszać samochodem w nocy ze względu na napadające na samochody gangi, kierowcy zgadzają się na to tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Planując wyjazd warto zorientować się czy w danym miejscu nie było rebelii, zamieszek czy ofiar wśród turystów. Przed wyjazdem dowiedzieliśmy się o zamieszkach w okolicy Morondavy, która na szczęście nie była na trasie naszej podróży.
Szczepienia i choroby
Jedyne szczepienie, które jest obowiązkowe przy wjeździe na Madagaskar to szczepienie na żółtą febrę i to tylko w przypadku kiedy przebywało się więcej niż 12 godzin w kraju wysokiego ryzyka. Warto o tym pamiętać, jeżeli planujecie przesiadkę w Etiopii dłuższą niż 12 godzin. Ponadto na wjeździe sprawdzana jest temperatura ciała. Takie szczepienie powinno być wpisane w żółtą książeczkę szczepień.
Lista szczepień zalecanych przed wyjazdem na Madagaskar:
– WZW typu A i B
– dur brzuszny
– tężec, błonica i polio
– wścieklizna
Warto sprawdzić ważność swoich szczepień na odrę, która od czasu do czasu odwiedza Madagaskar.
O szczepienia warto zadbać mniej więcej 2 miesiące przed wyjazdem, niektóre wymagają doszczepienia, a to z kolei wymaga czasu.
Trzeba pamiętać także o profilaktyce przeciwmalarycznej. Moskitiery są na wyposażeniu większości hoteli, dodatkowo trzeba się zaopatrzyć w spray zawierający wysokie stężenie DEET (najlepiej 50%). My zabraliśmy ze sobą preparat Mugga (Uwaga! Lokowanie produktu!), której jedno opakowanie wystarczało nam na tydzień. Na wyprawy do parków narodowych warto ubierać luźne ubrania z długim rękawem i długą nogawką (broń Boże legginsy, komary wtedy padają ze śmiechu)- część komarów pozostawała niewzruszona Muggą.
Mieliśmy w planach zabrać ze sobą leki przeciwmalaryczne, a dokładnie Malarone i spożyć je w dawce uderzeniowej przy wystąpieniu ewentualnych objawów. Wyszło tak, że zgubiliśmy receptę i pojechaliśmy bez leków. Sama kwestia brania leków przeciwmalarycznych przez cały wyjazd jest bardzo dyskusyjna, my odpuściliśmy na własną odpowiedzialność, ale tę decyzję każdy musi podjąć sam.
Nasłuchaliśmy się sporo na temat pcheł piaskowych, które czyhają na nasze biedne stópki na rajskich plażach. Na pchły podobno działa zarówno MUGGA, jak i preparaty na pchły dla zwierząt. Wyszło tak, że nie stosowaliśmy żadnego z powyższych- stópki całe i zdrowe. Jeżeli jednak czulibyście, że z waszymi stopami dzieje się coś dziwnego to warto udać się do szpitala (zdajemy sobie sprawę, że może być on oddalony o 300 km), bo skutki bywają bardzo nieprzyjemne (uwaga! Drastyczne zdjęcia w googlach). Można próbować je też na własną rękę wydrapać spod skóry i dobrze całość zdezynfekować. Dla bezpieczeństwa można też chodzić po plaży w butach. Nasze doświadczenia w tym zakresie są pozytywne, ale nie należy traktować tego jak prawdy objawionej.
Od czasu do czasu na Madagaskarze odnotowuje się występowanie epidemii dżumy. Ostatni odnotowany przypadek jaki udało nam się odszukać wystąpił w 2017. Na Madagaskarze endemiczna postać dżumy pojawia się głównie na obszarach górskich, najczęściej w porze deszczowej. Występują dwie postacie dżumy: płucna przenoszona drogą kropelkową oraz dymeniczna przenoszona przez zwierzęta (m.in. szczury i pchły). Jeżeli wybieracie się na wyspę w porze kiedy odnotowane zostały przypadki dżumy należy zachować środki ostrożności. Powinno się unikać zatłoczonych miejsc (taxi brousse, targi), a także unikać kontaktu ze zwierzętami. Ważne jest restrykcyjne przestrzeganie zasad higieny osobistej, a także stosowanie repelentów, które chronią przed owadami przenoszącymi chorobę.
Warto być świadomym, tego, że baseny raczej nie bywają sterylnie czyste i woda w niektórych nie jest zbyt często wymieniana.
Nie należy pić, a nawet myć zębów wodą z kranu ze względu na spore zanieczyszczenie i różnice flory bakteryjnej. Warto być ostrożnym i unikać także drinków z lodem (można dopytać z jakiej wody zrobiony jest lód). Przed wyjazdem warto zadbać o odporność – żołądek łatwiej zniesie wtedy zmianę flory bakteryjnej.
Latanie dronem na Madagaskarze
Latanie dronem GDZIEKOLWIEK na Madagaskarze wymaga autoryzacji Urzędu Lotnictwa Cywilnego, w innym przypadku jest to nielegalne. Niestety otrzymanie takiej autoryzacji jest bardzo skomplikowane i w zasadzie nie wiemy czy komukolwiek to się udało. Należy wypełnić formularz znajdujący się tutaj, który wymaga m.in. numeru seryjnego drona i trasy przelotu. Obstawiamy, że na każdą trasę potrzeba by osobnej autoryzacji, a ustalenie tras lotów z zagranicy będzie ekstremalnie trudne. Cały proces zajmuje dużo czasu. Można próbować dostać się do samego urzędu w Tanie, ale obstawiamy, że taka autoryzacja zajmie kilka dni, albo będzie kosztować kupę pieniędzy wręczonych pod postacią łapówek. My zdecydowaliśmy się latać nielegalnie. Unikaliśmy zatłoczonych miejsc w tym miasteczek i wiosek w których wiedzieliśmy, że znajdują się posterunki policji czy armii. Nie lataliśmy także na terenach parków narodowych.
Podręczna apteczka
Jak do wszystkich tropikalnych krajów warto zabrać coś przeciwko biegunce, a także probiotyki. Przyda się maść na ukąszenia oraz coś na skaleczenia. Calcium i środki przeciwalergiczne bywają pomocne przy wystąpieniu alergii (w tym także tej na słońce). Ze względu na wysokie temperatury przydać mogą się elektrolity do rozpuszczenia w wodzie.
Fady
Na Madagaskarze żyje 18 plemion i każde z nich ma swoje „fady”. „Fady” można w uproszczeniu określić mianem tabu, czyli zbioru zasad i zakazów obyczajowych, których należy przestrzegać. Oczywiście na ewentualne foux pas turystów przymyka się oko, ale warto być ich świadomym. Jak nie ciężko się domyślić ze względu na ilość plemion jest ich cała masa. Jeden z najpopularniejszych przykładów to pokazywanie palcem grobów, jeden z naszych przewodników wskazywał nam je za pomocą zacisniętej pięści. W Antananarywie fady to na przykład jedzenie mięsa kóz- po prostu nie wolno i już (nikt nie był w stanie nam wytłumaczyć dlaczego).
Zasady i praktyczne porady
Strasznie nas wkurza kiedy Europejczycy, Amerykanie i generalnie wszyscy inni biali ludzie (no dobra, Azjaci też) jadąc w „dzikie” kraje sami zachowują się jak dzicz. Wyjazd do kraju biednego o tak skrajnie odmiennej kulturze nie uprawnia nikogo do jej lekceważenia i zachowywania się jak u siebie.
Szacunek do drugiego człowieka to bardzo ważna sprawa, to nie jest w końcu wycieczka do zoo. Dosyć szybko załapaliśmy, że Afryka to nie Azja (to akurat dosyć oczywiste), gdzie ludzie chętnie pozują i usmiechają się na widok aparatu. Na Madagaskarze nie zawsze patrzy się na to przychylnym okiem. W dobrym tonie jest podejść i zapytać, a następnie w ramach „wymiany” zostawić drobny upominek, nam kierowca polecił kupić karton szarego mydła. Oczywiście kwestia dogadania się może być utrudniona ze względu na barierę językową, ale zawsze można próbować wskazując na aparat i wręczając wspomniany upominek.
Podróżując samochodem można spotkać przy drodze dzieci. Sporo z nich niestety krzyczy hasła „daj hajs” czy też „vazaha” (czy. waza) co znaczy „biały”, niektóre jednak proszą o plastikowe butelki. Wykorzystuje się je do transportu wody, przechowywania mleka, miodu czy pikli. Po wypiciu wody odkładajcie butelki w samochodzie, bo okazja do ich pozbycia się na pewno pojawi się prędzej czy później.
Podróżując po Madagaskarze nie należy wręczać pieniędzy żebrakom, zwłaszcza dzieciom. Takie zachowanie zwyczajnie uczy nieróbstwa, a to nie pomaga w rozwoju żadnej gospodarki. Dzieci nauczone łatwego zarobku przestają chodzić do szkoły i tym samym tracą jakąkolwiek nadzieję na lepszą przyszłość. Wręczanie drobnych upominków jest już jak najbardziej dobrym zwyczajem, ale mówiąc „drobny” mamy na myśli na przykład kostkę szarego mydła, a nie swój zegarek. Mile widziane jest także dawanie napiwków za drobne usługi. My bardzo docenialiśmy fakt, że ludzie na Madagaskarze naprawdę starają się robić coś, żeby pieniądze uczciwie zarobić np. pomagając nosić bagaż czy też nawet reperując drogi. Pieniądze tak, ale tylko za wykonaną usługę czy też sprzedany produkt (wtedy można wręczyć nawet nieco więcej niż wskazywała by cena).
Jedzenie
Byliśmy przekonani, że jeden z najbiedniejszych krajów świata nie będzie miał zbyt wiele do zaoferowania w tej dziedzinie. Okazało się, że byliśmy w błędzie. Malgaska kuchnia jest zróżnicowana i ciekawa, choć niestety lokalna ludność opiera dietę głównie na ryżu, często bez żadnych dodatków lub z warzywami. Niezwykłość malgaskiej kuchni wiąże się z historią wyspy i jest niezwykłym miksem kuchni azjatyckich (wpływy indonezyjskie, malezyjskie, hinduskie), kuchni zachodnio-afrykańskich, kuchni arabskiej oraz francuskiej. Brzmi jak niezły misz masz, ale smakuje całkiem nieźle!
Kuchnia malgaska opiera się na ryżu, który jest głównym źródłem węglowodanów i stanowi bazę praktycznie każdego posiłku. Do ryżu serwuje się warzywa, często w postaci potrawek, gulaszy czy curry. Na wyspie hoduje się zebu, czyli pochodzącą z Indii odmianę wołu, dania z wołowiną popularne są w restauracjach, ale dla lokalnej ludności często wołowina jest nieosiągalnym luksusem. Kurczaki są niezwykle chude, więc ciężko stworzyć z nich pożywny posiłek. W przybrzeżnych częściach wyspy popularne są ryby i owoce morza, wewnątrz lądu często serwuje się ryby rzeczne i jeziorne (stan jezior i rzek nie zachęcał nas do jedzenia tam ryb).
Przykłady tradycyjnych dań:
- kobu (czyt. kuba)- deser spotykany głównie w środkowej części kraju, zwłaszcza w okolicach Morondavy. Kobu występuje w dwóch wersjach, bardziej popularna to cukier, kruszone orzeszki ziemne i mąka ryżowa zawinięte w liście bananowca w których jest pieczona/gotowana. Inna odmiana to kobu akondro, które zawiera rozgniecionego banana.
- ranovola – woda po gotowaniu pozostałości lekko przypalonego ryżu, smakuje trochę jak kawa zbożowa
- ravitoto– potrawa z gniecionych liści manioku przypominająca trochę szpinak. Ravitoto jest lekko gorzkie w smaku, a do środka czasem dodaje się kawałki miesa. Podstawowa wersja jest jednak wegetariańska.
- romazava – potrawa z wolowiny przypomijajaca zupę albo rzadki gulasz
- lasary – piklowane warzywa w różnych wariacjach podawane zwykle jako dodatek do dania. Jedliśmy lasary składające się głównie z pomidorów, które przypominalo trochę czerwoną salsę, a także takie z kapusty i marchewki przyprawione curry.
- sakay– ostra pasta skladająca się z chilli, imbiru, soku z cytryny/limonki, soli i czosnku. Do sakay używa się różnych rodzajów papryczek, wiec może różnić się ostrością i kolorem. Malgaskie dania są przygotowywane bez użycia dużej ilości przypraw, a więc sakay używa się wedle uznania do ich doprawienia. Sakay bardzo przypadł nam do gustu i nie wyobrażaliśmy sobie posiłku bez niego!
- mokary– małe ryżowe placuszki jadane na śniadanie
- bok bok– niewielkie pączki smażone i sprzedawane na ulicy
Napiwki
Obowiązku dawania napiwków w zasadzie nie ma, ale jest to mile widziane. Jak już wspominaliśmy- do ludzi należy mieć szacunek i naszym zdaniem zostawienie napiwku w wysokości 20 groszy to raczej wstyd pomimo różnicy w walucie. Według nas napiwek w wysokości 1000 Ar (1 zł) za drobne usługi to minimum. W przypadku restauracji dobrze zostawić 5-10% zapłaconej ceny.
Przydatne słówka
Malgasze nie są przyzwyczajeni do tego, że turyści znają słowa w ich języku, więc sprawia im dużą przyjemność to, że ktoś się wysilił i zna te kilka słów. Kilka prostych do nauczenia słówek przełamuje lody, więc warto się ich nauczyć przed wyjazdem.
Salama – dzień dobry
Veloma (czyt. weluma)- do widzenia
Misaotra- dziękuję
Azafady- przepraszam
Vazaha (czyt. waza)- biały – to słówko nie jest przydatne, ale warto wiedzieć co do Ciebie krzyczą
Mora mora (czyt. mura mura)- powoli, powoli- nasze ulubione i całkiem przydatne, mora mora to nie zwrot, to malgaski styl życia!
Fanafody – lekarstwa (taki napis widnieje zazwyczaj na ‘aptekach’)
Hotely- mała restauracja
Tsy mila- nie chcę
Tsy misy- nie mam
Tsingy- formacje skalne np. tsingy rouge
Arranged rum (czyt. Arandżi rum)- słowo co prawda nie malgaskie, ale przydatne, jest to infuzowany, smakowy rum
Ceny
Samochód– pomiędzy 50, a 120 euro za dobę w zależności od tego czy w cenę wliczone jest już paliwo i kierowca. Kierowcy wypada zostawić napiwek lub upominek. Cena samego paliwa: około 4 200 Ar za litr.
Loty wewnętrzne– ceny zaczynają się w okolicach 80-100 euro w jedną stronę od osoby. Cena zależna od trasy i taryfy.
Przykladowe ceny transportu lokalnego:
Taxi brusse na trasie Diego Suarez – Joffreville – 4000 Ar
Tuk tuk- 1000 Ar/osoba/3km
Taksówka na Nosy Be- 15 euro/40 km
Taksówka lotnisko w Tanie – centrum Tany – około 20 euro
Transport speed boatem z Ankify do Hell Ville– 15 000 Ar/osoba, tragarze (trudno mówić o dobrowolności korzystania z ich usług- sami wyrywają bagaż z rąk) oczekują napiwku w okolicach 4 000- 5 000 Ar
Wejścia do parków narodowych to 45 000 dla ‘Parcs Natures’, 55 000 dla ‘Parcs Phares’ i 65 000 w przypadku ‘Parcs Exceptionnels’ Ar (55-65 zl) od osoby, najwyższa cena obowiązuje do tzw. parków specjalnych (np. Park Ankarana). Dodatkowo w parkach płaci się za przewodnika w zależności od trasy 30 000- 70 000 Ar (cena może się różnić w zależności od ilości osób), a przewodnikowi należy zostawić napiwek. Rekomendowany napiwek, jeżeli jesteście zadowoleni z usługi to 20 000 Ar.
Wejścia do miejsc, które nie są parkami, a na przykład rezerwatami jak np. Tsingy Rouge, wodospady na Nosy Be czy Mount Passot to 10 000 Ar od osoby. Warto wiedzieć, że połowa tej kwoty (jak i kwoty wstępu do parku) jest przeznaczana na rozwój lokalnych społeczności.
Cena rejsu na Emerald Sea to 60 000 Ar od osoby plus opłata za ewentualnego przewodnika – w naszym przypadku 70 000 Ar. Wycieczka zawiera lunch w cenie. Cena masażu na wyspie: 30 000 Ar
Wejście na plantację kakao, wanilii i innych przypraw- 10 000 Ar/osoba (okolice Ambanji), wycieczka trwa niecałe 30 minut
Cena wejścia do pałacu Rova w Tanie – 20 000 Ar/osoba plus opłata za przewodnika
Ceny atrakcji na Nosy Be – ceny w niektórych przypadkach różnią się w zależności od ilości osób biorących udział oraz od agencji, która organizuje wycieczkę
- Rejs na Nosy Iranja – 50-90 euro, lunch w cenie
- Quad– 175 000 Ar (mniejszy silnik) lub 195 000 Ar (większy silnik) za dwuosobowy quad, dodatkowo liczone są jeszcze koszty paliwa (ok. 40 000 – 50 000 Ar)
- Wycieczka na quady z przewodnikiem– 110 euro za quada dwu osobowego za pół dnia, 170 euro za quada dla dwóch osób na cały dzień
- Masaż w hotelu– 50 000 Ar
- Rejs Nosy Fanihy- 40-60 euro, lunch w cenie
- Rejs na Nosy Komba i Nosy Tanikely– 65-80 euro, lunch w cenie
- Wędkarstwo sportowe w zatoce– 100-180 euro w zależności od długości wyprawy (pół dnia lub dzień), w cenie piknik
- Wędkarstwo sportowe– 600 euro za całą łódkę, maksymalna ilość osób: 3, piknik w cenie
- Wędkarstwo tradycyjne– 30 euro
- Nosy Sakatia– 60-80 euro, lunch w cenie
- Wędrówka w rezerwacie Lokobe– 60-70 euro, lunch w cenie. Sam wstęp do Parku Lokobe kosztuje 55 000 Ar.
* ceny podane w ariarach dotyczą wycieczek z których korzystaliśmy lokalnie, ceny w euro to ceny hoteli/agencji turystycznych, które posługują się tą walutą ze względu na dużą ilość turystów z Europy
Pamiątki
- magnesy- 5000 Ar
- ręcznie malowane płótna – 40 000 Ar
- rękodzieło z drewna np. drewniana solniczko-pieprzniczka- 40 000 Ar
- czekolada- 3 500 – 5 000 Ar w supermarketach, czekolady w butikach z czekoladą w stolicy kosztują nawet 8 000 – 10 000 Ar za tabliczkę
- przyprawy- 5000 Ar/woreczek
- wanilia- 60 000-100 000 Ar na plantacji
Jedzenie
Rozbieżności w widełkach cenowych biorą się z tego, że jedliśmy w różnych restauracjach. Zwykle drożej było w parkach narodowych i bardziej turystycznych miejscach, a taniej na trasie i w miastach. Lokalizacja restauracji ma duży wpływ na rozbieżności cen- w miejscowościach nadmorskich ryby są tańsze, wołowina droższa, wewnątrz lądu odwrotnie. Cent podmidorów czy piwa w restauracjach potrafiły się diametralnie różnić, dlatego potraktujcie poniższy zbiór jedynie jako sugestię. Dodatkowo warto zauważyć, że poruszaliśmy się na północ, która uważana jest za droższy region Madagaskaru.
- lokalne śniadanie składające się z ryżowych placków i kawy, jedzone przy drodze- ok. 3000 Ar za 10 placków i 2 kawy (jedliśmy w trójkę)
- bok bok- 100 Ar/sztuka
- śniadanie w hotelu/restauracji- 6 000-8 000 Ar, w parkach narodowych 10 000 – 21 000 Ar
- kawa – 2 000 – 5 500 Ar
- danie z zebu – 8 000 – 20 000 Ar
- brochettes (malgaski ‘kebab’)- 600 Ar/sztuka
- danie z kurczakiem – 10 000 – 20 000 Ar, dania z kurczakiem są zwykle droższe niż dania z wołowiną co niekoniecznie pokazuje zakres cen, który podaliśmy, w poszczególnych restauracjach kurczak będzie droższy
- kieliszek lokalnego rumu – 2 000 – 5 500 Ar
- dania z wieprzowiną – 18 000 – 20 000 Ar, jadąc na północ gdzie przeważa islam nie natknęliśmy się na zbyt wiele miejsc serwujących wieprzowinę, stąd dosyć wysoka cena
- lokalne, tradycyjne dania w restauracjach– 8 000 – 14 000 Ar
- dania z ryb – 10 000 – 18 000 Ar
- dania z owoców morza – 10 000 – 20 000 Ar
- lokalne przekąski- caca pigeon – 1000-1500 Ar
- zagraniczne przekąski (chipsy, nachos) – 5 000 – 7 000 Ar
- pizza – 12 000 – 20 000 Ar
- spagetti, makarony- 8 000 – 11 000 Ar, nie brzmi to może zbyt malgasko, ale makaron jest tam naprawdę bardzo smaczny, więc warto spróbować
- frytki, ziemniaki – 3 000 Ar
- sałatka z pomidorów, zielona sałata, sałatka z ogórków – 3 000 – 6 000 Ar
- Coca Cola w restauracji- 2 000 – 3 500 Ar mała, 3 500 – 6 000 Ar duża
- mała Coca Cola w sklepie – 1 500 Ar
- duże piwo THB w restauracji – 4 000 – 7 000 Ar
- małe piwo w sklepie – 2 600 Ar (w wielu miejscach różnica cen pomiędzy sklepem i restauracją nie była zbyt duża)
- duża woda w markecie- 1 800 Ar- woda w restauracji- 2 000 Ar mała, 4 000 Ar duża
- obiad w hotelu/reastauracji na Nosy Be – ceny zaczynają się w okolicach 20 000 – 25 000 za danie główne i sięgają nawet 70 000 Ar, za dodatki często trzeba dopłacić.
- duże piwo THB w hotelu na Nosy Be – 10 000 Ar
W zależności od miejsca za obiad dla dwóch osób z alkoholem płaciliśmy w granicach 50 000 – 100 000 Ar. Dolne widełki to lokalne restauracje w których zatrzymywaliśmy się po drodze w których ogromne posiłki były za grosze, a jedzenie smaczne. Najdrożej było w parkach narodowych, gdzie często byliśmy zdani na jedzenie z parkowej restauracji lub naszego hotelu, a niewielka konkurencja sprawia, że ceny nie są niskie- obiad dla jednej osoby w parku to zazwyczaj 30 000 – 40 000 Ar (bez napoi).
Ceny zakwaterowania (podane ceny obowiązywały w maju 2019, w wysokim sezonie mogą być one wyższe)
- Hotel Gregoire (Tana) – 22 euro
- Blue Vanga Lodge (Ankarafantsika) – 35 euro
- La Paradisier (Antsohihy) – 31 euro
- Hermes Hotel (Ambanja) – 31 euro
- Chez Laurent (Ankarana) – 45 euro
- Le relais de la Montaigne d’Ambre (Mount d’Ambre) – 25 euro
- Lakana Hotel (Diego Suarez/Ramena Beach)- 28 euro
- Anjiamarango Beach Resort (Nosy Be)- 82 euro
- Hotel Citizen (Tana) – 87 euro
Podsumowanie kosztów naszej podróży
- Bilety lotnicze – 1500 euro
- Loty wewnętrzne – 240 euro
- Wiza – 70 euro
- Karta SIM – 30 euro
- Noclegi –1072 euro
- Wynajem samochodu, paliwo, kierowca, wstępy do parków i przewodnicy – 1620 euro
- Dodatkowe atrakcje – 250 euro
- Dodatkowy transport – 125 euro
- Jedzenie- około 840 euro (średnio 20 euro na dzień na osobę- opcja full wypas, nie ograniczaliśmy się ani z jedzeniem ani z alkoholem)
- Napiwki- około 250 euro
- Pamiątki- około 70 euro
Całość: około 6070 euro/2 osoby/3 tygodnie
Warto pamiętać o tym, że przed podróżą należy się ubezpieczyć oraz zaszczepić, a to dodatkowe koszta.
Inne posty na temat Madagaskaru
Nasza trasa na Madagaskarze
Dzień I
Przylot popołudniu na Madagaskar -> transfer do Antananarywy -> Spacer przed zmrokiem po targu w dzielnicy Besorety
Spaliśmy w hotelu położonym na tak zwanym starym mieście Tany. Przyjechaliśmy dosyć późno, więc czasu do zmroku nie było za wiele, ale postanowiliśmy go możliwie najlepiej wykorzystać. Wybraliśmy się na krótki spacer po okolicy w której nie kręcą się praktycznie żadni turyści. Ludzie nie żebrają, a raczej zerkają nieufnie z daleka. Uliczki Besorety usiane były targowymi standami, które stoją tam nielegalnie. Poza targiem stałym handlować można jedynie w dzień handlowy, który odbywa się raz w tygodniu.
Zakwaterowanie: Hotel Gregoire
Dzień II
Antananarywa -> Park Narodowy Ankarafantsika – 310 kilometrów, około 10 godzin jazdy
Ze względu na perturbacje związane ze zmianą kierowcy wyjechaliśmy o godzinie 8, a nie jak planowaliśmy o 6. Droga była długa, ale na tym odcinku w stosunkowo dobrym stanie. Pierwszy odcinek naszej trasy był górzysty, a mijane chatki zrobione były z czerwonego laterytu. Mogło by się wydawać, że dzień spędzony w samochodzie nie może być ciekawy, ale przy malgaskich widokach my takie dni uznajemy za tak samo wartościowe, jak te spędzone na konkretnych aktywnościach. Zatrzymaliśmy się przy czerwonej rzece Betsiboka, a wieczorem mieliśmy okazję zobaczyć most Kamoro na rzece Mahajamba, który zaprojektował Gustav Eiffel. Most jest obecnie wyłączony z użytku dla samochodów, a tuż obok znajduje się nowy most podwieszany oddany do użytku w 2015 roku. Do hotelu znajdującego się przy parku Ankarafantsika dojechaliśmy już po zmroku.
Zakwaterowanie: Blue Vanga Lodge
Dzień III
Trekking w parku Ankarafantsika – 15 kilometrów
Trekking podzielony był na dwie części. Rano wraz z naszą przewodniczką Olgą wybraliśmy się do tropikalnego lasu, następnie spacerowaliśmy sawanną do czerwonego kanionu. Nasz kierowca odebrał nas z kanionu i podrzucił na lunch w restauracji przy biurze parku. Popołudnie spędziliśmy na spacerze w okół jeziora Ravelobe, a trasę wydłużyliśmy nieco po to, żeby zobaczyć baobaby. Więcej na temat parku narodowego Ankarafantsika wraz z praktycznymi wskazówkami dotyczącymi organizacji znajdziecie tutaj.
Zakwaterowanie: Blue Vanga Lodge
Dzień IV
Park Narodowy Ankarafantsika -> Antsohihy – 317 kilometrów, około 8 godzin jazdy
Kolejny dzień spędzony w całości autem, niestety transfer do parku Ankarafantsika zajmuje wieki. Droga im dalej na północ tym bardziej zniszczona, więc jedzie się długo, a trasa jest męcząca zarówno dla pasażerów jak i dla kierowcy.
Zakwaterowanie: La Paradisier
Dzień V
Antsohihy -> Ambanja – 189 kilometrów, około 6 godzin jazdy
Pierwszą część dnia spędziliśmy w samochodzie, a drugą na odpoczynku po kilku dniach trasy.
Zakwaterowanie: Hotel Hermes
Dzień VI
Ambanja –> Park Narodowy Ankarana – 156 kilometrów, około 6 godzin jazdy
Okolice Ambanji słyną z plantacji wanilii i innych przypraw. Nasz kierowca przekonał nas, żebyśmy wybrali się na krótką wycieczkę, a my przystaliśmy, bo każda okazja do wsparcia lokalnego biznesu była dla nas dobra. Zatrzymaliśmy się na plantacji przy drodze tuż za Ambanją. Cała wycieczka trwała niecałe 30 minut, a poza wanilią mieliśmy okazję zobaczyć masę innych roślin. Na koniec mieliśmy możliwość zrobienia zakupów. Resztę dnia spędziliśmy w trasie.
Zakwaterowanie: Chez Laurent
Dzień VII
Park Narodowy Ankarana – 13 kilometrów trekkingu
Trekking tak samo jak w przypadku parku Ankarafantsika podzieliliśmy na dwie części. Rano wybraliśmy się zobaczyć szare ‘tsingy’ czyli specyficzne formacje skalne, które występują w kilku miejscach na Madagaskarze. Spora część trasy wiodła przez las tropikalny w czasie którego mieliśmy okazję zobaczyć lemury i inne zwierzęta w tym sporo ptaków. Lunch zjedliśmy w ramach pikniku w parku. Po lunchu wybraliśmy się do jaskini pełnej nietoperzy.
Zakwaterowanie: Chez Laurent
Dzień VIII
Park Nadorowy Ankarana -> targ w Anivorano -> Tsingy Rouge -> Joffreville (Park Nadorowy Mount d’Ambre) – 140 kilometrów
Odległość dzieląca Ankaranę i Joffreville gdzie znajduje się wejście do parku Mount d’Ambre jest niewielka, więc po drodze zaplanowaliśmy kilka dodatkowych miejsc. Pierwszy przystanek zrobiliśmy w miejscowości Anivorano, która jest czymś w rodzaju miasta powiatowego, czyli po prostu największą wsią w okolicy. Mieliśmy spore szczęście, bo tego dnia odbywał się dzień targowy. Antonio, który był naszym przewodnikiem szwendał się z nami po straganach, a w tym czasie nasz kierowca zdobywał informacje dotyczące dalszej części trasy. Niestety okazało się, że droga do jeziora Le Lac Sacré, które pełne jest krokodyli, była w tym okresie nieprzejezdna. Ruszyliśmy więc w stronę Tsingy Rouge, czyli czerwonych skał. Tsingy Rouge to rezerwat w którym można zobaczyć charakterystyczne czerwone skały, a nieco dalej znajduje się czerwony kanion. Po dotarciu do Joffreville postawiliśmy na odpoczynek, a o 18 wybraliśmy się z Antonio w pobliże wejścia do parku na nocny trekking. Wiele malgaskich zwierząt prowadzi nocny tryb życia, więc była to świetna okazja do zobaczenia nocnych lemurów i węża boa.
Zakwaterowanie: Le relais de la Montaigne d’Ambre
Dzień IX
Park narodowy Mount d’Ambre – około 13 kilometrów trekkingu
W Parku Mount d’Ambre wybraliśmy się zobaczyć pozostałości lasu deszczowego. Mount d’Ambre to pierwszy park narodowy utworzony na terenie Madagaskaru. Poza lasem i mnóstwem kryjących się w nim zwierząt mieliśmy okazję zobaczyć także dwa wodospady oraz jezioro, które jest źródłem wody dla całej okolicy w tym miasta Diego Suarez.
Zakwaterowanie: Le relais de la Montaigne d’Ambre
Dzień X
Mount d’Ambre -> Diego Suarez (Ramena Beach) -> Rejs na Emerald Sea – 90 kilometrów, około 2 godziny jazdy
Zerwaliśmy się z łóżek jak najwcześniej po to, żeby ruszyć w stronę Diego Suarez. Naszym celem była Ramena Beach z której startował nasz rejs na wyspę Suarez wiodący przez przepiękne Emerald Sea. Rejs trwał cały dzień, a lunch zorganizowany został na wyspie. Więcej na temat rejsu przeczytacie tutaj.
Zakwaterowanie: Lakana Hotel
Dzień XI
Diego Suarez -> Ankify – 250 kilometrów, 8 godzin jazdy (według wielu kierowców 10, ale naszemu udało się sprawnie uwinąć)
Był to najtrudniejszy dzień pod kątem trasy, bo do przejechania mieliśmy 250 kilometrów, a trasa jest naprawdę tragiczna. Nasz kierowca chciał dowieźć nas do Ankify możliwie jak najwcześniej ze względu na to, że po godzinie 12 zrywa się wiatr i pojawiają się duże fale, a my z Ankify łódką przeprawialiśmy się do Hell Ville. Wyjechaliśmy o 4 rano i udało nam się dojechać do portu w okolicach godziny 12, ale trochę niestety musieliśmy odczekać zanim łódka się zapełniła i można było odbijać od brzegu.
Zakwaterowanie: Anjiamarango Beach Resort
Dzień XII-XIII
Plażowanie na Nosy Be
Zakwaterowanie: Anjiamarango Beach Resort
Dzień XIV
Rejs na Nosy Iranja – całodzienny wyjazd o którym więcej przeczytacie tutaj
Zakwaterowanie: Anjiamarango Beach Resort
Dzień XV
Plażowanie na Nosy Be
Zakwaterowanie: Anjiamarango Beach Resort
Dzień XVI
Trekking do wioski w pobliżu hotelu i powrót wzdłuż plaż.
Zakwaterowanie: Anjiamarango Beach Resort
Dzień XVII
Objazdówka wyspy na quadzie. Wybraliśmy się na pobliskie ‘kaskady’, które okazały się niewielkim wodospadem. Na quadzie pojechaliśmy także na Mont Passot, czyli najwyższy szczyt wyspy z którego rozciąga się przepiękny widok na okoliczne jeziora i na ocean.
Zakwaterowanie: Anjiamarango Beach Resort
Dzień XVIII
Pierwszą połowę dnia odpoczywaliśmy przy basenie- ze względu na niski sezon nie wykopano nas z hotelu o poranku i mogliśmy zostać jak długo chcieliśmy. Wieczorem mieliśmy lot z Nosy Be do Antananarywy.
Zakwaterowanie: Hotel Citizen
Dzień XIX
Katedra Andohalo -> pałac Rova -> jezioro Anosy – łącznie około 9 kilometrów spaceru
Jedyny pełny dzień jaki spędziliśmy w stolicy wyspy – Tanie. Wiele osób twierdzi, że nie ma tam nic oprócz syfu, ale nam Tana przypadła do gustu. Przerażająca była ilość żebrzących, głodnych dzieci na ulicach, brud i warunki sanitarne co strasznie przykro się oglądać. Nie jesteśmy jednak jednymi z tych, którzy wolą zamknąć oczy i nie widzieć, odwiedziliśmy Tanę pomimo wszystko i chyba możemy powiedzieć, że było ciekawie. Wybaliśmy się na wzgórze Analamanga, które jest jednym z 12 świętych wzgórz plemienia Merina. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od katedry katolickiej Andohalo,a w zasadzie to od podziwiania jej z zewnątrz, bo trafiliśmy na ślub. Tuż obok katedry znajduje się gigantyczny posąg Maryi. Następnie udaliśmy się w kierunku pałacu Rova, który nazywany jest także Pałacem Królowej. Nie mieliśmy przy sobie gotówki, ale mieliśmy szczęście- zaczepił nas przewodnik i załatwił nam wejście ‘na kredyt’, po zwiedzaniu zszedł z nami do bankomatu. Okolice pałacu Rova nie są najbezpieczniejsze, więc dobrze mieć się tam na baczności. Schodząc ze wzgórza natknęliśmy się na okolice targu, którym płynęła rzeka ludzi- widok był naprawdę niesamowity. Schodząc ze wzgórza szwendaliśmy się tu i tam podziwiając kolorowe domki. Spacer zakończyliśmy przy jeziorze Anosy na którego środku znajduje się posąg upamiętniający żołnierzy, którzy zginęli za Francję w pierwszej wojnie światowej.
Zakwaterowanie: Hotel Citizen
Przydatne kontakty:
Jao – mrjao4x4@gmail.com –
kierowca z którym podróżowaliśmy przez dwa tygodnie. Angielski Jao nie jest
wybitny (co najważniejsze- Jao uwielbia się uczyć), ale Jao nadrabia poczuciem
humoru, więc nie mieliśmy problemów z komunikacją.
Tsu – amamih2004@yahoo.fr – kierowca, który układał z nami całą trasę i
rezerwował noclegi. Tsu dobrze mówi po angielsku, a do tego zawsze służy radą.
Nie pojechał z nami w podróż z powodów osobistych.
Florent- agnayguide@yahoo.fr – przewodnik w parku Mount d’Ambre, bardzo dobra
znajomość angielskiego.
John- tel. 0344314060 – przewodnik wycieczek w stolicy, zwiedzaliśmy z nim
pałac Rova, dobra znajomość angielskiego.