• Menu
  • Menu
connemara

PARK NARODOWY CONNEMARA – IRLANDIA

Niektórzy kojarzą tajemnicze słowo Connemara, inni wiedzą nawet, że to miejsce znajduje się w Irlandii. Niewielu jednak na własnej skórze doświadczyło jej niekończącego się piękna. Jeżeli ktoś zapytałby nas gdzie pojechać, żeby poczuć kwintesencję Irlandii to bez wahania odpowiedzielibyśmy, że na Connemarę. Skondensowana na niewielkim skrawku ziemi, autentyczna i dzika Irlandia- właśnie tego można się spodziewać odwiedzając Park Narodowy Connemara. Dzisiaj opowiemy o naszym jednodniowym wypadzie w te okolice.

Jezioro Corrib

W miejscowości Oughterard skręciliśmy w kierunku punktu widokowego Glenn i dojechaliśmy do jeziora Corrib. Przystanek był nie planowany, a z porannej mgły spowijającej jezioro wyłaniały się liczne wysepki. Jeśli tak wygląda jezioro Logh Ness to już rozumiemy skąd wzięły się legendy o potworze- mgła nawet w słoneczny dzień nadawała aurę tajemniczości. Corrib to największe irlandzkie jezioro i pokrywa je setki maleńkich wysp. Wróciliśmy tam o zachodzie słońca licząc na lepsze światło do zdjęć, ale trzeba przyznać, że jezioro większe wrażenie zrobiło na nas z rana.

jezioro corrib

Killary Fiord

Następnym planowanym już przystankiem był najbardziej znany irlandzki fiord- Killary Fiord. Do miejscowości Leenaun dojechaliśmy zjeżdżając z drogi N59 na R336. Skrzyżowanie na którym trzeba skręcić w prawo trudno jest przegapić- to jedyne skrzyżowanie poza tymi w wioskach które minęliśmy. Fiord nie robi może takiego wrażenia jak te Norweskie, bo otaczające go wzgórza są dosyć niskie, ale nie można odmówić mu uroku. Zrezygnowaliśmy z rejsu łódką i pokierowaliśmy się na Kylamore Abbey jadąc malowniczą drogą wzdłuż fiordu.

killary fiord

Kylamore Abbey

Opactwo Kylamore położone jest nad jeziorem i robi niemałe wrażenie, zwłaszcza z daleka. Historia budynku jest bardzo ciekawa- angielskie małżeństwo Henry spędzało na Connemarze swój miesiąc miodowy. Connemara rozkochała ich w sobie tak bardzo, że postanowili wybudować tam dom. Na początku XX wieku posiadłość przejęły zakonnice i utworzyły tam opactwo oraz szkołę. Zbudowany w gotyckim stylu kościół został wzniesiony przez Pana Henry’ego ku pamięci jego przedwcześnie zmarłej żony. W środku udostępniono do zwiedzania dwa pokoje. Z opactwa kursują też autobusy dowożące turystów do wiktoriańskich ogrodów.

Przy słonecznej pogodzie czuliśmy się tam trochę jak na Teneryfie, a nie w Irlandii. Cała przyjemność kosztowała nas 13 euro od osoby, ale nie żałujemy. Postanowiliśmy skusić się także na małe co nieco w kafejce przy ogrodach. Nie chcieliśmy się objadać, więc podzieliliśmy się quiche’m z szynką i serem oraz domowej roboty crumble z truskawkami i rabarbarem. Crumble schowane było pod warstwą ciepłego sosu custard, więc nie wygląda zbyt reprezentacyjnie, ale wygląd zrekompensował jego smak!

kylamore abbey

Park Narodowy Connemara i Diamond Hill

Przejechaliśmy przez Letterfrack gdzie znajduje się wejście do Parku Narodowego Connemara. Park pokrywają liczne torfowiska, a torf wydobywa się i suszy, a następnie używa jako opału w starego typu domach.

Tuż przy visitors centre Parku Narodowego Connemara znajduje się wejście na szlak prowadzący na Diamond Hill. Najdłuższa trasa to ok. 7km i 1.5 do 2 godzin spaceru, trasa nadaje się dla początkujących. Warto zdecydować się na najdłuższy wariant, a to ze względu na przepiękne widoki rozpościerające się ze szczytu wzgórza!

connemara

Wild Atlantic Way

Planowaliśmy drogą Sky Road przejechać pętlę nad oceanem i później dojechać do Clifden. Złożyło się tak, że jadąc od Leffertrack skręciliśmy w drogę R379 i przejechaliśmy jeden półwysep powyżej od zamierzonego. Droga nazywała się Wild Atlantic Way, jest to raczej skrót myślowy, bo cała Wild Atlantic Way ma 2500 kilometrów. Była to jednak fortunna pomyłka, widoki jakie mieliśmy po drodze zwalały z nóg.

Kiedy wyłoniła się przed nami Omey Island nie mogliśmy uwierzyć, że ciągle jesteśmy w Irlandii. Trafiliśmy na czas odpływu, więc wyspa była połączona z plażą i można było dostać się na nią samochodem. Po kilku minutach nadszedł przypływ i wyspa została odcięta od lądu. Czasy pływów można sprawdzić tutaj i polecamy zrobić to każdemu kto się wybiera i nie chce utknąć na wyspie na 4 godziny. W czasie naszego wyjazdu przypływ przyszedł godzinę wcześniej i zaskoczył turystów. Miejscowi, których spotkaliśmy w czasie przerwy na pinta w barze Sweeney’s wyglądali na zadowolonych z faktu, że będą musieli spędzić w barze dodatkowe kilka godzin.

wyspa omey

Sky Road i Clifden

Udało nam się w końcu trafić na Sky Road i jak sama nazwa wskazuje droga jest położona nieco wyżej, więc zapewnia niecodzienne widoki. Zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym Sky Road Wild Atlantic View Point. Ciężko nam opisać to co zobaczyliśmy, wiec chyba najlepiej przedstawić to na zdjęciach.

Sky Road dojechaliśmy w końcu do Clifden, które jest podobno jedynym miastem Connemary (a w zasadzie miasteczkiem). Nad Clifden górują dwa kościoły, których w komplecie nie mamy niestety na zadnym zdjęciu. Clifden to urocze, małe miasteczko, ale nasz przystanek nie trwał długo. Zaczynało nam burczeć w brzuchach, a zjeść planowaliśmy w Roundstone.

sky road

W drodze do Roundstone

Chcąc dotrzeć do Roundstone musieliśmy objechać kolejną nad-oceaniczną pętlę. W zasadzie nie spodziewaliśmy się jeszcze piękniejszych widoków niż do tej pory, ale Connemara taka jest, że gdzie nie spojrzysz tam jest nieziemsko. Po drodze zatrzymaliśmy się na Dog’s Bay, gdzie znajduje się długa, piaszczysta plaża. Zdecydowaliśmy się na lunch w O’Dowd’s w Roudstone, które trafiło na listę 30 najlepszych irlandzkich pubów wg Michellina (o innym pubie wspominaliśmy tutaj). Zamówiliśmy plater miejscowych owoców morza i ryb oraz bagietkę czosnkowa. Najbardziej zaskakujące były grillowane ostrygi i mule, ale jedzenie uznaliśmy za dosyć przeciętne. Nie możemy narzekać na to, żeby coś było niesmaczne- po prostu po jednym z najlepszych pubów spodziewaliśmy się jednak czegoś więcej.

W okolicy znajduje się także przepiękna plaża z białym piaskiem o nazwie Ballyconneely Bay Beach. Łatwo przegapić dróżkę do niej prowadzącą, bo plaża nie znajduje się przy samej drodze. Z tego względu nie jest aż tak bardzo oblegana!

connemara
connemara

Jezioro Derryclare

Dzień zmierzał już ku zachodowi, więc naszym ostatnim przystankiem było jezioro Derryclare. Znajduje się na nim porośnięta drzewami wysepka i to ujecie można znaleźć w każdym miejscu wspominającym Connemarę. Światło do zdjęć jest tam szczególnie korzystne o zachodzie słońca.

Connemara – gdzie spać i zjeść?

Wspomnieliśmy już o barze Sweeney’s z cudownymi widokami, a także o O’Dowd’s, gdzie zjecie pyszne owoce morza. Jeśli szukacie czegoś bardziej casualowego, niedrogiego, a jednocześnie przepysznego to koniecznie zajrzyjcie do Dooncastle oysters seafood trailer, foodtrucka sprzedającego pyszne owoce morza!

Na nocleg polecamy zatrzymać się w The Olde Castle B&B, który zlokalizowany jest w przepięknym miejscu oddalonym nieco od cywilizacji. Polecamy przyjechać nieco wcześniej i spędzić wieczór na ławce przed budynkiem. Jest to idealne miejsce na odpoczynek od cywilizacji i wycieszenie się, a do tego serwują tam naprawdę przepyszne śniadania w cenie!

connemara
connemara
connemara
connemara
connemara
connemara
connemara
connemara
roundstone
ogrody kylamore
ogrody kylamore
kylamore
roundstone

Roundstone

connemara